Hybrydowe farmy: jak wydobycie bitcoinów integruje się z rynkiem energii

Mike Smith 2025-07-23

Przenoszenie kontenerów obliczeniowych z tradycyjnych centrów danych do lokalizacji generacji energii odnawialnej stało się głównym motorem napędowym branży. Górnicy dosłownie przypinają bloki z ASIC-ami do farm wiatrowych i słonecznych, wykupując nadwyżkę mocy po cenie niższej niż hurtowa. Dla firm energetycznych jest to sposób na złagodzenie wahań obciążenia, a dla puli – na ustalenie kosztów własnych na poziomie 0,022 USD za kWh, co zapewnia marżę powyżej 60% nawet po kwietniowym halvingu.

Główny akcent sezonu – elastyczność. Modułową farmę można rozłożyć na działce w ciągu doby, a oprogramowanie pozwala zmniejszyć zużycie do zera w godzinach szczytowego zapotrzebowania sieci. Firmy naftowo-gazowe przyłączają się do trendu: na złożach w Teksasie gromadzi się nadmiar gazu towarzyszącego, który jest spalany na pochodniach. Kontenerowe instalacje zamieniają bezużyteczny zasób w dochód, zmniejszając ślad węglowy projektu i tworząc nowy strumień gotówki, oderwany od surowcowych cykli cenowych.

Wraz z odejściem dużych górników z regionów z produkcją energii z węgla w 2024 roku, udział „zielonego” haszu wzrósł do 59%. To zmienia strukturę inwestycji: zamiast wyścigu po tanie maszyny, operatorzy inwestują we własne mikrosieci i systemy utylizacji ciepła. W Kansas farma BitSource ogrzewa szklarnię o powierzchni 70 hektarów i jednocześnie sprzedaje warzywa detalicznie, dodając kolejne źródło przychodów. Taka dywersyfikacja chroni przed spadkiem kursu i sezonową zmiennością kosztów energii elektrycznej.

Równolegle trwa przejście na 5-nanometrowe chipy serii Merlin, zmniejszające zużycie energii o 28% przy tej samej szybkości haszowania. Największe pule oferują programy leasingowe: opłata jest równa kosztom jednostkowym plus 6% rocznie, co wygląda atrakcyjniej niż finansowanie poprzez emisję akcji. W rezultacie łączna moc obliczeniowa sieci przekroczyła 1,2 ZH/s, pomimo że emisja nowych bitcoinów zmniejszyła się o połowę.

Regulatorzy reagują pragmatycznie. W Finlandii i Chile górnicy otrzymali status „konsumentów ostatniej mili”, z prawem do pierwszego wyłączania się w przypadku niedoboru energii. To przekształca farmy w wirtualną baterię, pozwalającą operatorom sieci na równoważenie emisji w czasie rzeczywistym. Banki oceniają takie projekty jako infrastrukturalne, otwierając dostęp do długoterminowego finansowania pod 4,5-5% zamiast klasycznych venture capital 12-15%.

Inwestorzy koncentrują się na przychodach za megawat, a nie na ilości wyprodukowanych monet. Stawia się na synergię: im wyższa zmienność hurtowego rynku energii elektrycznej, tym cenniejsza jest zdolność górnika do natychmiastowego przełączania się między wydobyciem a sprzedażą mocy z powrotem do sieci. Dodatkowy dochód przynosi arbitraż certyfikatów kompensacyjnych emisji, które duzi odbiorcy energii są zobowiązani kupować na pokrycie skali CO₂.

Za kulisami rozgrywa się walka producentów sprzętu o kontrakty na dostawę modułów chłodzących, zdolnych do pracy w zakresie od pustyni po obszary podbiegunowe. Wygra ten, kto zapewni niezawodność bez skomplikowanej obsługi: prosty wentylator, kilka filtrów i minimalna ilość ruchomych części. Dlatego korporacje wdrażają chłodzenie cieczą bezpośrednio w standardowych 40-stopowych kontenerach, zmniejszając hałas i koszty wentylacji.

W sierpniu oczekiwane jest uruchomienie dwóch giga-farm w Argentynie i Namibii, gdzie górnicy zgodzili się od razu kupować do 80% generacji nowych farm wiatrowych. Taki wyprzedzający popyt eliminuje ryzyko finansowe deweloperów i przyspiesza budowę obiektów. Dla branży krypto oznacza to jedno: teraz nie jest „pasożytem” istniejących sieci, ale pełnoprawnym zamawiającym, zdolnym do finansowania infrastruktury tam, gdzie inne branże widzą jedynie trudno dostępne pustkowia.